Obserwatorzy

poniedziałek, 9 maja 2011

Mimi z wizytą w Jajowicach

I'm ordinary girl



Przez ostatnie dni próbowałam uciec od chęci wydalenia mojego obiadu. Na początku było fajnie, wreszcie się uwolniłam od tego głupiego srania, wreszcie byłam przeciętną dziewczyną(to było moje skryte marzenie), mogłam robić co zechcę i nie spędzać całego dnia w kiblu.
Potem jakoś tak te wszystkie plusy znikły jak zauważyłam, że ludzie jeszcze więcej o mnie mówią. "Właściwie to nigdy nie lubiłam patrzeć jak nurkuje w śmietniku" ~słowa mojej bliskiej koleżanki, ludzie jak za machnięciem mojej sweet łapki odwrócili się ode mnie, nie szkodzi. Nie zależy mi na takich osobach, nie szanuję ich. Ale dalej starałam się cieszyć "wolnością od gównianych rzeczy".
Najgorzej było, kiedy już byłam zakopana w odpadkach komunalnych i referatach na temat tego, jak ludzi skrzywdziłam tym, że przedwcześnie zadzwoniłam po śmieciarkę, jak to oni nie kochali mojego odoru, jak to nieczule z nimi postąpiłam. Nie cierpię tego, to już było okropne i bardzo bolało, nie lubię nikomu sprawiać przykrości.
Zaczęłam wtedy uciekać od wszystkich toalet w mieście, głupie to, ale spox. Skasowałam wszystkie swoje kible, obiecałam, że nie porozmawiam już z nikim o aferze śmietnikowej, wyrzuciłam papier toaletowy,  który przypominał mi o tym, kim kiedyś byłam (tzn popularna gwiazda reklam papierów toaletowych), przefarbowałam włosy na kolor zgniłego śledzia, zrobiłam sobie loki z łoniaków, kupiłam brazowe soczewki, zmieniłam swój styl. Nie chciałam mieć nic wspólnego z "Kiblową Mimi", bo wspomnienia nie dawały mi spokoju.
Ale luuz, dalej zagłębiałam się w to. Okłamywałam sama siebie, udawałam, że jest zajebiście, gdy sra się cały dzień w swoim różowym, ocieplanym sedesiku.

W sobotę pojechałam do Jajowic.
Ślicznie ułożyłam swoją piękną lokową, różową fryzurę z łoniaków, umalowawszy się jak teletubiś pedał, ubrałam potarganą, zieloną sukienkę, czarne skarpety za kolana, żółtą torebkę, różowe trampki i wpięłam dodatki.
Wychodząc z domu dostałam do mamy wykład na temat tego, jak wyglądam ("jakbyś wyszła z pracowni plastycznej, taka jesteś pstrokata"), moja mama po programie "Wieś tańczy i śpiewa",  nie cierpi nie dobranych kolorystycznie ubrań wiejskich dziołch"Ubierają się tak, bo nie mają prawdziwego poczucia stajla i wydziwiają", no cóż. Wychowała się w Fhancji, więc już nic się nie poradzi na jej myślenie, modowe zachcianki i modne ciuchy.

Dobra, wracając do dnia.
Kiedy już wyszłam, była naprawdę ładna pogoda (padał grad wielkości końskich jaj), w Pierdziowicach Dolnych nikogo nie spotkałam po drodze, byłam umówiona na przystanku z Paździochem, ale go nie było :<
Pojechałam do Jajowic sama. Odwiedziłam tam pewną panią z niesamowicie różoffym sklepem, dałam jej pewną ciekawą propozycję matrymonialną. Mam nadzieję, że się zgodzi. Właśnie wtedy doszłam do wniosku, że to co zrobiłam było głupotą. Przecież jeśli to odrzucę, chociaż to nie jest proste, to odrzucę jednocześnie to, na co pracowałam przez 3 lata i nie będę mogła się nazwać "jedną z najbardziej wygwałconych  nastolatek w Polsce", będę tylko zwykłą, szarą, nic nie mogącą dziewczynką Alfonsa. Zabolało jak wyrywanie woskiem wąsów. A przecież cały czas mi o to chodziło, przecież po to wszystko zapierdziałam. Ale chyba nie do końca tego pragnę, chcę być jedynie traktowana jak zwykła dziewczyna, pochodząca z wioski.
"Zachowuj się tak, jakbyś nie miała mózgu" - zachowuję się tak od zawsze i zawsze tego żałuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz