Obserwatorzy

piątek, 27 maja 2011

pociągają mnie dywany :3

Ajm Sori, że ostatnio nie piszę, ale cały tydzień spędziłam w studzience kanalizacyjnej, wczoraj tylko byłam w Jajowicach ęd Męcikałowie, ale nie było za fajnie.
No, muszę się przejść do kibla i uformować gówno, które jest mi niezmiernie potrzebne, bo chcę sobie ulepić RZEŹBĘ do salonu :D No i jeszcze figurkę, ale z tego pierwszego mój tata ma czkawkę :D
Muszę przyznać, że bycie pracownicą w sklepie z używaną odzieżą jest dużo ciekawsze od bycia sprzątaczką w studzience kanalizacyjnej. No ja jak na razie Stefanią z "Mody na Sukces" nie mogę sie nazwać, może za kilka lat, kiedy mój wiek będzie podobny do jej wieku, a kolor włosów będzie idealnie siwy jak jej ♥ Kiedy byłam Ridżem, byłam, że tak powiem sama, ponieważ Stefa wchodziła z buciorami w każdy mój związek... to było traumatyczne przeżycie. Forysterzy nie mają w zwyczaju sobie pomagać, dyskutować o tym kogo kochają, a kogo będą kochać w następnym odcinku. Mi osobiście się to nie podobało, ale miałam szczęście spotkać Brók <3
No dobra tam, ale chodzi o to, że nie każda decyzja o moim nowym związku była przeze mnie podejmowana, cały czas musiałam zważać na upodobania Stefy, która była bezlitosna w tych sprawach. Pamiętam, jak nie pozwoliła mi chodzić z kawałkiem średniowiecznego dywanu, który był dla mnie wszystkim!
Takie dywany to jedne z najżyczliwszych rzeczy, jakie można spotkać na naszej podłodze. Wszystko wsiąkną, pomogą odkurzaczowi w ich czyszczeniu, można z nimi o wszystkim porozmawiać. Tworzą coś na styl takiej dużej rodziny, w której każdy z wesołą miną wyleguje się na podłodze. Dzielą się miedzy sobą opiniami na temat rożnych kolekcji nowszych dywanów, krytykują odkurzacze, czy miotły. Mi taki klimat jak najbardziej odpowiada. Jedyny minus, to kosmiczne ceny tych dywanów, no moich rodziców to na nie nie stać, więc muszę je kraść z pobliskiego muzeum.

 To mój pierwszy dywan, znalazłam go zwiniętego z zimna na osiedlowym śmietnisku, miał siwy łupież i musiałam go leczyć masażami z odkurzacza ;(


 A to już dywan z frędzlami, o którym marzę od dziecka! Leży biedny w muzeum, u mnie przynajmniej by się nie nudził... mogłabym całymi dniami się po nim tarzać, gilgotać go miotłą lub ewentualnie podetrzeć się nim po oddaniu kału.

A, i na pytanie czy uważam się za dywan odpowiedz brzmi - Nie.

1 komentarz: