Obserwatorzy

niedziela, 11 września 2011

Ćmy i takie tam...

No super, wszystkie ćmy lecą do mnie jak do lampy, jakbym świeciła niczym halogen. Na dodatek cały dzień siedziałam w sieci, mój chłopak uznał, że znów zdradzam go z pająkiem, a przecież przez pojęcie "sieć" mam na myśli internet (epic fail). A te ćmy to mnie doprowadzają do stanu pierdolca, jębnełam jedną klapkiem, a ta odgraża mi się teraz śrubokrętem. Niech sobie nie myśli, że ze mną wygra kurwiszonka kiszona, rzucę na nią klątwę i zostanie pożarta przez tylną szybę autobusu miejskiego. Dobra, koniec tego tematu o owadach i owadopodobnych stworzeniach, muszę się przeczesać, bo wystaje mi jakiś pierdolnik z czerepu, do tego na blacie w kuchni leży średniej świerzości rabarbar i chyba powinnam go zjeść. A tak w ogóle to chyba powinna już pomyśleć o zapasach świerzej żywności na zimę, będę musiała przekupić przejażdżką kombajnem ekspedientkę w Tesco, żeby dała mi śliwki i kompot z wody wykręconej z mopa.

1 komentarz: