Drugi raz kurva je zgubiłam.
Idiotka.
Tak, już nie jestem z moim sweet EmoBoyem o imieniu Michał.
Dziś jeden z najbardziej różoffych i bardziej śmierdzących dni.
Połowa klasy o profilu niedowartościowanych dzieci była u Paździocha, leżenie na trawie, w której wylegiwało się milion psich odchdów, malowanie się, maseczki ze speśniałego banana. Potem ja sama poszłam do wiejskiego sklepu, bo nikt nie chciał tam iść ze mną, bo bali się o swoje zdrowie, ale mnie tam ich opinia nie obchodzi i tak jestem sweet, heh, tam spotkałam kumpele i one też przyszły na nasze śmietnisko, ogółem kupiłam 3 jajka w tubce.
Potem przeszłam się z Mariolką Kiepską do jej domu, bo musiała zrobić sobie depilację swoich wąsów pod nosem, hm, co najmniej 6 km w jedną stronę do niej było, więc nogi nam się tak sweet spociły. Ale ona mieszka w śmierdzącym miejscu! Jak ja jej zazdroszczę :< W około same śmietniki, heh, dosłownie raj, a miała takie śliczne grzyby na ścianie, że normalnie mi się tapeta rozpływałam na ich widok.
-Ej.. zrobiłam w majty!
-Co, Pustaku?
-To jest kupa?
-Nie, to duża kupa.
-Aaaaaa, to tak wygląda duża kupa?
Tak, wiem inteligentne, ale ta kupa miała rogi!
Plusem tego, że przeszłam się z nią, była nasza bardzo długa rozmowa o tym, jak dbać o tipsy, żeby nie ułamały się zbyt szybko, uwielbiam z nią plotkować, obie kochamy sweet rozmowy, mamy podobne spojrzenie, ale loffciamy nasze zezy.
Jak wracałam z nią do klasy, to w połowie drogi się zatrzymałam, odwracam się do niej.
-Oo kurwa!
Zamurowało nas obie na co najmniej 5 sekund, za nami było wielkie psie klapsko, a byłyśmy około 3 km od jej domu. Wytarzałyśmy się całe w nim i poszłyśmy.
Jak wróciłyśmy, to myślałam, że nie ogarnę z naszego smrodu.
Potem wracałam z Waldusiem, Boczkiem i Halinką.
A tu macie moją sweet fotkę podczas konsumowania mojej równie sweet ręki. <33
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz